Autor: Dorota Suwalska Wydawnictwo: Nasza Księgarnia Liczba stron: 330 Cena: 29,90
„Być może pisanie listów jest jak czytanie książki na głos.
Ci, którzy cię słuchają, rozumieją, o co ci chodzi,
ale tobie samej umyka sens tekst, jego istota.
Słyszysz tylko własny głos, brzmienie słów."
Życie nastolatków, nastoletnie problemy. Trywialne, gdy patrzymy na nie z perspektywy czasu, niezwykle istotne, gdy sami znajdujemy się w tym burzliwym, zdominowanym przez emocji momencie. Niezrozumiani, zagubieni, bagatelizowani przez resztę społeczeństwa, młodzi ludzi oddają się alienacji, niejednokrotnie uciekając w sfery niebezpieczne, takie, do których w innych okolicznościach, nigdy by się nie zbliżyli. Wiele rzeczy kusi, nęci i nic w tym dziwnego, w końcu posiadanie tych dwóch cyfr określających wiek, usprawiedliwia eksperymenty, a nawet bunt przeciwko całemu światu. Co jednak, gdy problemy z pozoru wydające się zwykłą błahostką stoją na niestabilnym gruncie trudnych, nawet dla osoby dorosłej, motywów?
Zmiana szkoły, miasta, znajomych, wydaje się być dla Magdy największym koszmarem oraz, paradoksalnie, zbawieniem. Zaaklimatyzowanie się w odmiennej rzeczywistości i nadanie sobie zupełnie nowego wizerunku, to z całą pewnością, wyzwanie. Tylko jak wykreować siebie, gdy własną przeszłość skrywają tajemnice, a teraźniejszość wydaje się tak skomplikowana? Jedynym światełkiem w tym mrocznym tunelu przytłaczającej rzeczywistości, jest Klub Literacki, miejsce, w który można złapać oddech, poświęcić się pasji. Jednak sterta rodzinnych sekretów, skrupulatnie zamiatanych pod dywan narasta, a konsekwencje coraz wyraźniej dają o sobie znać.
Aby poznać jedną z podstawowych tajemnic skrywanych przez Magdę, nie trzeba brnąć przez pół książki lecz wystarczy przyjrzeć się okładce lub z uwagą przeczytać znajdujące się na niej rekomendacje. Tylko tyle by określić co ukrywa główna bohaterka i jaka tematyka zostanie zaprezentowana czytelnikowi pod płaszczykiem nastoletnich rozterek. To właśnie dziwi najbardziej. Na pozór trywialna książka, okazuje się nieś przesłanie wyjątkowe, poruszać temat unikany przez większość społeczeństwa. Motyw choroby, która mimo XXI wieku, ciągle stanowi temat tabu oraz niesie ze sobą wiele krzywdzących mitów.
Oceniając powieś całościowo, mam mieszane uczucia. Z jednej strony doceniam i podziwiam odwagę Doroty Suwalskiej, której bez wątpienia, autorka potrzebowała do stworzenia "Czarnych jezior". Dlaczego? Ponieważ powieści dotyczące osób zakażonych wirusem HIV nie zdarzają się często, a szczególnie takie, w których osoby te są nastolatkami lub dziećmi. Istotami niewinnymi, dotkniętymi chorobą często nie ze swojej winy lecz pomyłki, nieuwagi, niewiedzy dorosłych. Chociaż nie mogę nazwać się ekspertem, jeżeli chodzi o tematykę zespołu nabytego braku odporności, to uważam, że powieść ta jest potrzebna. Nie tylko by uświadomić zdrową część odbiorców o problemach związanych z posiadaniem wirusa ale przede wszystkim, jako element pomagający zaakceptować zakażonym wirusa, dając im bohaterów, z którymi mogą się identyfikować.
Sam język używany przez Dorotę Suwalską oraz nadmierna dojrzałość wynikająca z kreacji niektórych bohaterów, niestety do mnie nie trafia. Realizm, który bez wątpienia, miał stanowić bazę dla powieści, zanika, pozostawiając wiele wątków niedomkniętych, przedstawionych za szybko, niedokładnie. Oczywiście, wpływ na ta, ma także forma, w której przedstawiona jest powieść. Dziennik prowadzony przez Magdę nie jest obiektywny, ukazuje czytelnikowi świat tylko i wyłącznie z jej perspektywy. Jednak nie mogę pozbyć się wrażenia, że można było zrobić to w sposób bardziej angażujący czytelnika, pozwalając nie tylko na poznanie głównej bohaterki ale większego spektrum postaci.
Ocena: 6,5/10