Autor: John Flanagan
Tytuł: Zwiadowcy: Wczesne lata. Turniej w Gorlanie
Rok wydania: 2015 (Polska i świat)
Wydawnictwo: Jaguar
Pamiętam, jak podniecona byłam wiadomością o dwunastej części Zwiadowców. Kiedy się ukazała, pobiegłam do empiku tylko i wyłącznie po to, żeby na nią popatrzyć - nie planowałam zakupu. Również spotkanie z Johnem Flanaganem wywołało u mnie wiele emocji. Natomiast premiera Turnieju w Gorlanie jakoś tak... przeszła u mnie bez echa. Nie wzruszyła mnie. Wyrosłam ze Zwiadowców? Czy może byłam zbyt zajęta Rickiem Riordanem, ogłaszającym kolejne książki w tempie biegnącego Ariona?W końcu jednak dostałam Turniej w Gorlanie pod choinkę. Dopiero wtedy jakoś udzielił mi się zwiadowczy nastrój - książka opowiadająca o Halcie (i Crowleyu, ale kogo by tam obchodził Crowley, w końcu wszyscy kochamy Halta). Fantastycznie było powrócić do oryginalnego pomysłu autora, bo niestety Drużyna - a zwłaszcza dwie ostatnie części - Zwiadowcom do pięt nie dorasta.Powiem bardzo prosto - nie zawiodłam się, a wręcz książka przewyższyła moje oczekiwania. Znów mogłam zaśmiewać się z żartów Halta i Crowleya! Fabuła przeleciała zaskakująco szybko, ani się obejrzałam, a już nadszedł ten tytułowy turniej na zamku Gorlan. Ale tak to już jest ze Zwiadowcami - czyta się błyskawicznie!Czego zabrakło mi w tej książce? Cóż... początku. Wiem, że powieść jest bezpośrednia kontynuacją opowiadania Hibernijczyk, ale mam wrażenie, że niejako zbyt bezpośrednią. Niestety nie miałam czasu przypomnieć sobie opowiadania, więc chwilę zajęło mi zorientowanie się, w jaki sposób mieszkający w Hibernii Halt pobierał nauki u aralueńskiego zwiadowcy. Autor potraktował czytelnika, jakby ten dokładnie pamiętał calutką historię Halta - co przy dwunastu książkach nie jest, niestety, możliwe. Brakowało mi więc jakiegoś wstępu, początku - akcja rusza z miejsca niemal galopem.Jakie są zalety? Oczywiście zabawni, inteligentni bohaterowie (Halt! Halt! Halt! ale Crowley też), sympatyczni i przyjemni. Nie są też do końca idealizowani (podobał mi się opis, który zwiadowca w czym był najlepszy). Ciekawie przedstawione są realia "tamtych czasów" (w cudzysłowie, bo to w końcu fantasy) - zwłaszcza szczegółowy opis turnieju rycerskiego na zamku Gorlan (wiem, że nie do końca musiało to tak wyglądać w "prawdziwym" średniowieczu). Autor mógłby też nauczyć się używać po prostu słowa "pijany" - wiem, że to książka dla dzieci, ale obchodzenie oczywistego synonimami jest zbędne.Turniej w Gorlanie jest bardzo miłym powrotem do świata Zwiadowców, o wiele ciekawszego - według mnie - niż świat Drużyny. Znów możemy cieszyć się ciętymi ripostami Halta i Crowleya, podróżować i wraz z bohaterami spać w gospodach przy płonącym w kominku ogniu. Polecam tę książkę wszystkim fanom Zwiadowców, którzy mają ochotę odpocząć od nudnawych Skandian. Nie radzę jednak zaczynać od tej pozycji swojej przygody z twórczością Johna - może ona pozbawić przyjemności z czytania "oryginalnej" serii.Ogólna ocena: 8/10 stała czytelniczka